Rok 1939, poznajemy pilota Daniela McCormicka (Mel Gibson). Ma wszystko by czuć się spełnionym: pracę marzeń, przyjaciela, i ukochaną. Jednak los bywa okrutny i postanawia go doświadczyć. Zrozpaczony decyduje sie na kilka lat poddać hibernacji. Mija II wojna światowa, zapomniano już o kapsule, kilka lat zamienia się w kilkadziesiąt a dokładnie w 53. Nat (Elijah Wood) razem z kolegą odnajdują Daniela, który będzie musiał przystosować się do nowej rzeczywistości. Nowatorski wynalazek zawiera jedno "ALE" i to dość znaczące. Wszystkie "przespane lata" odcisną swoje piętno na twarzy pilota. Danielowi z dnia na dzień przybywa zmarszczek, stan zdrowia pogarsza się. Nie zostało mu wiele czasu, lecz przed nim najważniejsza misja...
Czy film zawiera błędy? Jakie? Nie mam zamiaru dyskutować na ten temat. Jako dziecko nie interesowało mnie czy treść jest niedorzeczna etc... Jeśli tak jak ja widzieliście Wiecznie młodego w dzieciństwie, a poznawanie kina przypadło na lata 90., to już na zawsze jesteście skażeni nostalgią za tamtym amerykańskim kinem z baseballem w tle. Steve Miner nie ucieka od rzewnych scen, których w filmie jest pełno. Ba! Nie wyobrażam sobie by było inaczej. To ckliwe dziełko zawiera więcej mądrości niż mogłoby się wydawać. Daniel i jego historia to okrutnie pokazana prawda o Naszym życiu. Po przebudzeniu wydawać by się mogło, że teraz najlepsze przed nim - pospał sobie chłopina, odpoczął, można zacząć od nowa...Ale los nikogo nie oszczędza i pilot zaczyna się starzeć w zastraszającym tempie. W przeciągu kilku chwil przeżywa swą młodość, dojrzałość i starość. Jego życie to zaledwie krótki epizod w całej tej machinie. Wiecznie młody to metafora egzystencji ludzkiej - czas jest niezmierzony, bywa, że minuta ciągnie się w nieskończoność, a 10 lat ucieka nie wiadomo gdzie. Życie gna, a my nie wiemy, kiedy to wszystko minęło... Film ten jest jedynie ulotną chwilą w gąszczu kinematografii, ale chwilą wartą zobaczenia.
*pics tumblr/wp.pl
*korekta: Magdalena Głowacka